OPOWIADANIE O OGRODNIKU, KTÓRY NIE ZEBRAŁ PLONÓW
Ogrodnik wszystkie swe umiejętności i siły wkłada w pielęgnację sadu. Wiosną okopuje drzewa owocowe, obcina stare, uschłe i niepotrzebne pędy, pnie bieli wapnem, opryskuje chemikaliami, zabezpieczając przed szkodnikami, w okresie suszy podlewa wodą. Przychodzi lato i jesień - drzewa wspaniale obrodziły, gałęzie uginają się poci ciężarem zdrowych, soczystych owoców, lecz ku zdumieniu wszystkich ogrodnik ich nic zrywa. Pozostają na drzewach, aż same opadną i zmarnieją. Powiemy o nim: człowiek niemądry, czy wręcz głupi.
J 6, 53-58
Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił - nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki».
Wielu chrześcijan postępuje podobnie jak ogrodnik. Przychodzą do świątyni na Eucharystie. Wielbią Boga, modlą się. przepraszają, dziękują. Przez akt pokutny, słuchanie słowa Bożego, wyznanie wiary i czyn miłości przygotowują się do złożenia ofiary. W końcu w czasie przeistoczenia oddają Bogu siebie i cale swe życie w łączności z ofiarą Chrystusa. Gdy jednak z kolei Bóg chce oddać im w darze siebie i zjednoczyć się z nimi jeszcze ścisłej - oni z tego daru rezygnują, nie idą po Ciało Pana, nie włączają się w rodzinną wspólnotę stołu. To jakby ktoś zaproszony przez kochaną osobę wybrał się w daleką i kosztowną podróż, opłacił bilet, wsiadł do pociągu i nagle bez powodu w połowie drogi zawrócił. A tam ktoś bliski czeka na stacji i wszystko jest przygotowane na jego przyjęcie. We Mszy czeka nas z suto zastawionym stołem sam Bóg.
O MARCIE ROBIN
Ci wszyscy, którzy choć trochę poznali Martę, wiedzą, że od 1928 do 1981 roku żyła jedynie Eucharystią. To był jedyny jej pokarm.
Marta nie mogła pić. Ojciec Finet zwilżał jej język wodą z białym winem, aby język nie przyklejał się do podniebienia. Ciecz spływała następnie na tackę podłożoną pod brodę, po czym wylewano ją do zlewu. Marta nic nie piła. Było w tym coś niezwykłego. Doktor Ricard twierdził, że ci, którzy prowadzą strajk głodowy, muszą pić bardzo dużo, żeby przez kilka dni utrzymać się przy życiu. W każdym razie jedna szklanka wody na dzień jest niezbędna, by nie umrzeć. Marcie przez pięćdziesiąt lat wystarczało, że zwilżano jej wargi wodą lub kawą... Nie podawano jej żadnych napojów.
A jako pokarm przyjmowała jedynie Hostię, którą przynoszono jej raz w tygodniu. Marta przyjmowała Komunię świętą o przeróżnych porach. Wiemy, że według dawnej dyscypliny postu eucharystycznego chrześcijanin, który pragnął przyjąć Komunię świętą, nie mógł nic jeść od północy aż do chwili, w której przyjmował sakrament. W konsekwencji praktycznie nikt nie mógł przyjmować Komunii świętej wieczorem!
Wielu kapłanów, którzy z radością przynosili Marcie Eucharystię, często zauważało, że Hostia wchodziła do niej jakby wsysana, bez żadnego przełykania. Ale, co najbardziej dziwiło, to nie to, że Bóg zawiesił prawa przyrody, ile raczej sposób, w jaki Marta przygotowywała się do Komunii świętej, po której wchodziła w ekstazę. Dla niej Komunia bez przygotowania i bez dziękczynienia była mało pożyteczna dla duszy. Przyjęcie Ciała Chrystusa było jej najważniejszym wydarzeniem: „W jednej chwili da mi siebie samego Ten, który uzdrawia, pociesza, podnosi, błogosławi. Ten, który jest pokojem, przywróci go memu sercu zbyt rozdartemu i pełnemu straszliwych udręk” (3 października 1930).
Łk 22, 14-20
A gdy nadeszła pora, zajął miejsce u stołu i Apostołowie z Nim. Wtedy rzekł do nich: «Gorąco pragnąłem spożyć Paschę z wami, zanim będę cierpiał. Albowiem powiadam wam: Już jej spożywać nie będę, aż się spełni w królestwie Bożym». Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie rzekł: «Weźcie go i podzielcie między siebie; albowiem powiadam wam: odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu, aż przyjdzie królestwo Boże». Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał mówiąc: «To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę!» Tak samo i kielich po wieczerzy, mówiąc: «Ten kielich to Nowe Przymierzewe Krwi mojej, która za was będzie wylana.
Podczas Mszy Św. dokonuje się jedyna w swoim rodzaju i cudowna przemiana całej substancji chleba w Ciało, i całej substancji wina w Krew Jezusa Chrystusa, podczas gdy same postacie eucharystyczne nie zmieniają się. W taki sposób Sobór Trydencki z 1551 roku wyraził chrześcijańską wiarę w cud przemiany zachodzącej w Eucharystii.
Ufając słowom samego Pana Jezusa wierzymy, że chleb i wino przemieniają się w Jego Ciało i Krew. On daje nam swoje Ciało, żebyśmy żyli Jego życiem i mieli życie wieczne.
„Oto skarb Kościoła, serce świata, zadatek celu, do którego każdy człowiek, nawet nieświadomie, podąża. Wielka tajemnica wiary, która z pewnością nas przerasta i wystawia na próbę.... Tutaj nasze zmysły nie dostają (...) lecz wystarczy nam sama wiara, zakorzeniona w słowie Chrystusa i przekazana nam przez apostołów” (Jan Paweł II, encyklika o Eucharystii, 59).
Ustanawiając Eucharystię Pan Jezus ofiarował nam pokarm, który wzbudza w nas pragnienie bycia autentycznym Jego uczniem, który pomaga dążyć do świętości, budząc zarazem nadzieję na Jego powtórne przyjście przy końcu czasów.
J 6,48-51
Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata».
Ks. Tadeusz Dajczer pisze:
„Celem Eucharystii jest twoje nawrócenie, twoje odwrócenie się od własnej woli, tak by twoja wola zaczęła coraz bardziej znikać na rzecz służenia innym. Idziesz do Komunii Św., aby się nawrócić, aby odtąd już Chrystus królował w twoim sercu, by Jego wola stawała się dla ciebie najwyższą wartością. Każda Komunia św. winna utwierdzać twoje przylgnięcie do Jego woli. W związku z tym powinieneś oczekiwać, że Jezus będzie krzyżował twoje plany. Eucharystia ma cię do tego przygotować, ma przyczyniać się do zamierania twojego egoizmu, by mógł wzrastać w tobie Chrystus”.
(Ks. T. Dajczer, Rozważania o wierze, Częstochowa 1992, s. 168n)